Kiedy wychodzę spod prysznica, Lucasa nadal nie ma w pokoju. Czas w oczekiwaniu na niego postanawiam wykorzystać na rozpakowanie rzeczy, ale wcześniej muszę zadzwonić do mamy. Miałam zrobić to od razu po przyjeździe, ale moje myśli obrały inny tor i kompletnie o tym zapomniałam.
Mija dość długa chwila, nim odbiera. O tej porze jest w pracy w swojej kancelarii adwokackiej i to właściwie i tak cud, że znajduje trzy minuty na rozmowę ze mną.
- Cześć, kochanie, jak podróż? - Jej głos jest żywy i energiczny, tak jak ona sama. Gdy się na nią patrzy, porównanie jej ruchów do miksera pracującego na najwyższych obrotach samo nasuwa się na myśl.
- Bez żadnych komplikacji. Już jestem w hotelu i czekam na Lucasa.
- Nie przyjechał po ciebie na lotnisko?
- Jest zajęty nową pracą.
Mama cmoka z niezadowoleniem. Wiem, że właśnie się powstrzymuje przed rzuceniem niemiłego komentarza na temat Lucasa.
- No cóż, dobrze, że sama sobie poradziłaś. Jesteś taką niezależną, młodą kobietą...
Wyczuwam, że zaraz się rozklei, dlatego jej przerywam:
- Mamo, bywałam już w gorszych miejscach niż Innsbruck.
Pociąga nosem i oczami wyobraźni widzę, jak wyciąga chusteczkę z torebki i ociera nią oczy, nie chcąc dopuścić do rozmazania się makijażu.
- Tęsknię za tobą za każdym razem, gdy wyjeżdżasz, niezależnie od tego, czy to Innsbruck, czy Pekin.
- Mamo... - Wzdycham. Czy ta kobieta zawsze musi wywoływać u mnie taką melancholię? - Wpadnę do domu, gdy tylko nadarzy się okazja.
- Na to liczę. A tymczasem skup się na pracy, to dla ciebie duża szansa - mówi rzeczowym tonem i od razu można poznać, że prowadzi najlepszą w Wiedniu kancelarię adwokacką.
- Tak, mamo. - Powtarzała te słowa tyle razy, że przestały mnie motywować, a stały się tylko nudną śpiewką.
- Muszę wracać do pracy. Pa, kocham cię - znów brzmi jak przesadnie troskliwa matka.
Tak bardzo się spieszy, że rozłącza się, nim zdążę odpowiedzieć. Nie mam jej tego za złe. Zawsze robi, co może, żeby poświęcać mi jak najwięcej czasu. Nigdy nie czułam się przez nią zaniedbywana i zawsze miałyśmy dobry kontakt. Za to moje relacje z ojcem dużo bardziej odbiegały od ideału.
Nie mam siły ani chęci do rozpakowywania rzeczy. Zabieram się za to tylko przez wzgląd na zamiłowanie Lucasa do porządku. Poza tym wiem, że jeśli zrobię to teraz, później będę miała więcej czasu tylko dla niego. Otwieram szafę i uśmiecham się, widząc, że zostawił dla mnie puste środkowe półki. Wie, jak bardzo nie lubię się schylać po ubrania i jak bardzo się denerwuję, kiedy nie mam butów na obcasie i nie mogę dosięgnąć do najwyższych regałów. Układając rzeczy, co jakiś czas spoglądam na pierścionek zaręczynowy i wspominam dzień, w którym go dostałam.
Wysiadam z taksówki i idę w stronę restauracji. Mam na nogach nowe czarne szpilki od Louboutina, w których czuję się świetnie. Do tego czerwona sukienka podkreślająca moje kobiece kształty - w takim stroju mogłabym podbijać świat. Ale dużo bardziej cieszę się ze spotkania z chłopakiem, który właśnie wrócił z Berlina z wyjazdu służbowego. Nie było go całe dwa tygodnie i powoli zaczynało mi go brakować. Miałam większą ochotę na spokojny wieczór w domu i przytulanie na kanapie przed telewizorem, ale Lucas nalegał na kolację w restauracji. Zgodziłam się, żeby zrobić mu przyjemność.
Kelner prowadzi mnie do prywatnej sali. Cieszę się, bo w restauracjach zawsze krępuje mnie obecność innych osób. Mówiłam o tym ostatnio Lucasowi i widocznie wziął moje słowa do serca. Czeka przy stoliku, ubrany w idealnie dopasowany, szary garnitur. Kiedy wchodzę, podnosi się z krzesła. Delikatny uśmiech rozjaśnia jego twarz. Obejmuje mnie w talii i muska ustami mój policzek. Jest dystyngowany i powściągliwy. Rzadko całuje mnie w usta, zazwyczaj w momentach bardziej intymnych, kiedy pozwala sobie na większe okazywanie uczuć i kiedy łatwiej jest mu się otworzyć. Czuję się przy nim jak dziewiętnastowieczna dama i, chociaż czasem tęsknię za swobodą, ma to swój urok.
- Pięknie wyglądasz. - Nie odsunął jeszcze ust od mojego policzka i jego oddech przyjemnie łaskocze.
Pachnie wodą toaletową, którą podarowałam mu na urodziny. Kiedy robi krok w tył, dostrzegam, że jego oczy błyszczą i dzięki temu wiem, że cieszy się na mój widok. Już na początku naszej znajomości nauczyłam się czytać z jego gestów i mimiki twarzy. Było to konieczne, ponieważ rzadko mówił o swoich uczuciach.
- Tęskniłam za tobą. - Chcę, żeby o tym wiedział, ale liczę też na to, że sprowokuję go do wyznań.
- Ja za tobą też.
W myślach zaciskam pięść w geście zwycięstwa, niczym Rafael Nadal na korcie tenisowym. Uśmiecham się, żeby widział, jak bardzo cieszą mnie te słowa. Odwzajemnia uśmiech i odsuwa moje krzesło, żebym usiadła, a następnie wraca na swoje miejsce.
- Zamówiłem już kolację.
- Świetnie - mówię z entuzjazmem, chociaż wcale nie jestem z tego zadowolona. Często dokonuje za mnie wyborów i zawsze mnie to denerwuje. Nie mówię mu o tym, bo nie chcę psuć nastroju. Pocieszam się faktem, że zna moje upodobania kulinarne, więc na pewno nie zamówił czegoś, czego nie lubię.
Rozmawiamy o jego pobycie w Berlinie, a potem o wakacjach, które zbliżają się wielkimi krokami. Trochę się przy tym sprzeczamy, bo on chciałby wyjechać nad jakieś ciepłe morze, a ja wolę Alpy. W końcu mi ustępuje i obiecuje, że następnego dnia poszukamy ciekawej oferty.
Najadłam się pyszną pieczoną kaczką i myślę, że będę musiała odpuścić sobie deser, ale zmieniam zdanie, gdy kelner stawia przede mną crème brûlée. Biorę do ręki łyżeczkę i już mam zrobić to, co lubię najbardziej w tym daniu - rozbić karmelową skorupkę, kiedy do moich uszu docierają dźwięki muzyki. Obracam się w ich stronę i widzę czterech elegancko ubranych mężczyzn z instrumentami. Co tu robi kwartet smyczkowy i w jaki sposób wnieśli wiolonczelę tak, że nic nie zauważyłam? Przenoszę skonsternowane spojrzenie na Lucasa, a wtedy on wstaje i podchodzi do mnie, a następnie klęka na jedno kolano. W rękach trzyma czerwone pudełeczko z pierścionkiem. Duży brylant jest otoczony mniejszymi diamencikami. Spoglądam to na niego, to na Lucasa i zastanawiam się, co mam ze sobą zrobić. Obecność muzyków jest przytłaczająca i nie mogę zebrać myśli.
- Liso, czy zechcesz zostać moją żoną? - pyta Lucas.
Patrzy na mnie wyczekująco i nerwowo zaciska usta. Chcę coś powiedzieć, żeby nie trzymać go dłużej w niepewności, ale nie potrafię otworzyć ust. Jestem w szoku. Przychodząc tutaj, nie spodziewałam się, że ma zamiar mi się oświadczyć. Kątem oka zerkam na kwartet smyczkowy. Mężczyźni są skupieni na muzyce i w ogóle nie zwracają na nas uwagi, ale zastanawiam się, jak zareagowaliby, gdybym odmówiła. Czy w ogóle wypada mi powiedzieć "nie" i upokarzać Lucasa przy osobach trzecich?
- Tak - mówię wreszcie, ledwo dosłyszalnie dla samej siebie. - Tak - powtarzam, tym razem głośniej.
Lucas uśmiecha się z ulgą i mocno całuje mnie w usta. Jego oczy błyszczą niemal tak, jak brylant pierścionka, który wkłada na serdeczny palec mojej lewej ręki. Mówi coś o tym, jak bardzo mnie kocha i jak bardzo jest szczęśliwy, ale jego słowa ledwo do mnie docierają. Muzycy grają jeszcze przez chwilę, nim opuszczają salę, a wtedy oddycham z ulgą. Jestem pewna, że od tego dnia będę nienawidziła instrumentów smyczkowych. Ręka trzęsie mi się z nerwów, kiedy biorę do ręki łyżeczkę i rozbijam nią skorupkę crème brûlée. Jestem taka przejęta tym, co się wydarzyło, że machinalnie przełykam deser, nawet nie czując smaku. Nie chcę niepokoić Lucasa, więc na pytanie, czy wszystko w porządku, odpowiadam twierdząco i układam usta w uśmiechu, którego nie pozbywam się już do końca wieczoru. Dopiero w nocy, gdy leżę obok mojego narzeczonego, który cicho pochrapuje, zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam, przyjmując jego oświadczyny i czy na pewno będę z nim szczęśliwa przez resztę życia. Te myśli odpędzają sen, który przychodzi dopiero nad ranem.
Wszystkie moje ubrania znajdują się w szafie, a ja czytam książkę, kiedy pojawia się Lucas. Ma na sobie ciemne spodnie i białą koszulę, której ostatni guzik przy kołnierzyku jest rozpięty. Wygląda naprawdę seksownie. Przegląda jakieś papiery i porusza się po pokoju na oślep. Muszę odkaszlnąć, żeby mnie zauważył.
- Lisa! - odkłada dokumenty na biurko i siada obok mnie na łóżku. Obejmuje mnie w talii i delikatnie całuje w policzek. - Długo już tu jesteś?
Zerkam na srebrny zegarek Marca Jacobsa, który noszę na lewym nadgarstku. Idealnie pasuje do zaręczynowego pierścionka.
- Ponad dwie godziny.
- Przepraszam, że nie przyjechałem po ciebie na lotnisko, ale mam naprawdę dużo roboty. - Wskazuje na papiery piętrzące się na biurku.
- Nie musisz przepraszać. - Ściskam jego dłoń. - Jak ci idzie nowa praca?
- Póki co przeglądam karty wszystkich skoczków i przeprowadzam podstawowe badania przed sezonem, ale zapowiada się naprawdę świetnie. - Ożywia się, gdy o tym mówi.
Widząc jego zapał, nie umiem się nie uśmiechnąć. Jest przykładem osoby, która robi to, co kocha i czerpie z tego niesamowitą przyjemność.
- Może zrobisz sobie krótką przerwę na spacer? - proponuję. Z wnętrza taksówki zobaczyłam niewiele i mam wielką ochotę pozwiedzać Innsbruck.
- Nie mogę. Muszę skończyć tę papierkową robotę przed kolacją z całą drużyną.
- Kolacją? - Staram się nie pokazywać, jak bardzo jestem zawiedziona, że nie może towarzyszyć mi na spacerze. Nie chciałabym, żeby zaniedbywał pracę ze względu na mnie.
- Uroczysta kolacja z okazji rozpoczęcia sezonu. - Uśmiecha się. - Na którą oczywiście idziesz ze mną - dodaje.
- A co jeśli nie mam na nią ochoty? - droczę się. Chcę brzmieć poważnie, ale zdradzają mnie drgające kąciki ust.
- Musisz iść. Cały Team nie może się doczekać, kiedy pozna narzeczoną swojego lekarza.
- Przesadzasz.
- Ani trochę - mówi cicho, po czym nachla się i kładzie swoje usta na moich. Żarliwie odwzajemniam pocałunek i trwamy tak przez chwilę, ciesząc się, że znów jesteśmy ze sobą.
- Muszę wracać do pracy. - Przerywa ten słodki moment i całuje mnie ostatni raz w czoło, po czym wstaje i przenosi się do biurka.
- W takim razie ja idę na spacer. Wrócę za godzinę.
Nadal jest mi smutno, że nie wychodzi ze mną, ale uśmiecham się do niego na pożegnanie. Odwzajemnia uśmiech, a potem chowa twarz w papierach i przestaje zwracać na mnie uwagę. Dopiero w windzie pozwalam sobie na ciche westchnięcie. Lucas jest bardzo chłodny, nie licząc rzadkich chwil, kiedy okazuje mi więcej uczuć. Z jednej strony chciałabym, żeby był bardziej czuły, ale z drugiej nie chcę próbować go zmieniać. Akceptuję go takiego, jakim jest i staram się go kochać jak najbardziej, chociaż czasem brakuje mi odrobiny bliskości. Bliskości... Przypominam sobie Michaela, z którym jechałam tą samą windą kilka godzin wcześniej i przeszywa mnie dreszcz. Jak to się dzieje, że moje ciało reaguje na nieznajomego mężczyznę tak, jak nie reagowało nigdy na żadnego innego, nawet na Lucasa? Zresztą mój umysł także szczególnie upodobał sobie obraz jego jasnych miękkich włosów i ciepłego uśmiechu. Wciąż mam go przed oczami i nie mogę pozbyć się ucisku w brzuchu. Wracam myślami do momentu, gdy odbierał ode mnie walizkę i przypadkowo dotknął mojej dłoni i robi mi się słabo na wspomnienie uczucia, które mnie wtedy ogarnęło. Pocieszam się myślą, że prawdopodobnie już więcej go nie spotkam. Z ulgą witam chłodny wiatr, który owiewa moją twarz, gdy wychodzę na ulice Innsbrucka. Otaczające miasto góry prezentują się tak pięknie, że przyćmiewają nawet obraz Michaela. Są dumne i majestatyczne i kojarzą mi się z Lucasem. Śnieg przykrył już ich najwyższe części, co potęguje uczucie otaczającego zimna. Zapinam ostatni guzik płaszcza, a na głowę zakładam kaptur. Jest dopiero połowa listopada, a ja już mam dość takiej pogody. Alpy podobały mi się dużo bardziej latem, kiedy spędzałam w nich pierwsze wakacje z narzeczonym.
Wracam do hotelu kilkanaście minut wcześniej, niż planowałam. Zmusił mnie do tego chłód panujący na zewnątrz, większy niż ten, którego się spodziewałam. W Wiedniu było cieplej, dlatego nie wzięłam ze sobą większości zimowych ubrań. Uśmiecham się na myśl, że zakupy w najbliższym czasie będą nieuniknione.
Zatrzymuję się przed windą i ponownie wspominam moje spotkanie z Michaelem. Czy naprawdę chciałabym już nigdy więcej go nie zobaczyć? Moje serce uderza kilka razy szybciej, jakby odpowiadało przecząco na to pytanie. Waham się chwilę, po czym udaję się w kierunku schodów. Nie jestem pewna, co do chęci spotkania Michaela, ale za to wiem, że nie mam ochoty na kolejną przejażdżkę windą. Kiedy docieram na czwarte piętro, ledwo łapię oddech. Cieszę się, że tym razem dzieje się tak przez wysiłek fizyczny, a nie obecność blondyna.
Lucas kończy pracę chwilę po moim przyjściu. Opowiadam mu o tym, co zobaczyłam na ulicach Innsbrucka i ponownie zachwycam się pięknem gór.
- Prawdę powiedziawszy, odkąd tu przyjechałem, jestem tak zapracowany, że nie miałem czasu wyjść pozwiedzać - mówi, kiedy wreszcie kończę swoją relację i pozwalam mu dojść do głosu.
Jestem w lekkim szoku. Być w mieście od kilku dni i nie mieć ani chwili, żeby się po nim rozejrzeć?
- Zapracujesz się na śmierć. - Uśmiecha się pobłażliwie, słysząc te słowa, ale ja pozostaję poważna. - Serio, Lucas. Jutro wychodzisz ze mną na spacer i nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów.
- Może uda mi się znaleźć chwilę - kończy temat, ale w duchu obiecuję sobie, że wrócę do niego rano i nie odpuszczę. Teraz lepiej przyglądam się twarzy Lucasa i widzę na niej oznaki zmęczenia. Cieszę się, że przyjechałam i mogę o niego zadbać.
Ale teraz muszę zadbać o siebie i mój strój na dzisiejszy wieczór. Otwieram szafę i długo wpatruję się w poukładanie w niej ubrania, zastanawiając się, co będzie odpowiednie.
- Jak bardzo uroczysta jest ta kolacja? - pytam, ponieważ chcę zawęzić wybór do konkretnego stylu.
- To takie kameralne spotkanie całego Teamu, omówienie planów na najbliższy sezon w nieco bardziej szczególny sposób, niż codzienna kolacja. Nie musisz być bardzo elegancka.
Bawi mnie to, że odkrył powód, dla którego pytałam. Jego odpowiedź bardzo mi pomaga - odrzucam sukienki oraz spódnice i decyduję się na ciemne rurki do błękitnej koszuli. Jedyny wyszukany akcent stanowią moje ulubione czarne louboutiny i nieodłączny zegarek Jacobsa. I oczywiście pierścionek, ogłaszający całemu światu, że należę do mężczyzny, któremu obiecałam małżeństwo. Zastanawiam się, czy Michael go zauważył, ale szybko odtrącam tę myśl. To nie powinno mieć dla mnie żadnego znaczenia.
Na parter zjeżdżamy windą, bo nie mam pojęcia, jak wytłumaczyć Lucasowi niechęć do niej. Spoglądam na niego, ale nie mogę wyczytać żadnych emocji z tej kamiennej twarzy. Czuję się, jakbym stała obok marmurowego posągu, a nie atrakcyjnego mężczyzny. Zupełnie inaczej, niż wtedy, gdy towarzyszył mi Michael. Przymykam oczy i oddycham głęboko. Nie mogę o nim myśleć, nie mogę o nim myśleć... - powtarzam te słowa niczym mantrę.
Gdy wychodzimy z windy, Lucas chwyta moją dłoń i prowadzi w stronę hotelowej restauracji. Zaczynam się denerwować - zaraz mam poznać całą masę nowych ludzi, którzy niekoniecznie muszą mnie polubić. Staram się nie rozpatrywać złych scenariuszy. Muszę zawrzeć z nimi przyjazne stosunki, skoro mamy razem pracować.
Okrągłe stoliki na sali są elegancko nakryte. Łącznie jest przy nich około czterdzieści miejsc. Niektórzy już zajmują swoje, inni prowadzą rozmowy na stojąco. Idę za Lucasem do grupki składającej się z trzech mężczyzn i jednej kobiety. Uśmiechają się na nasz widok i już wiem, że darzą mojego narzeczonego dużą sympatią. To dodaje mi nieco odwagi. Lucas przedstawia mężczyzn jako działaczy Austriackiego Związku Narciarskiego. Patrzę na nich i zastanawiam się, jak ważne role w nim odgrywają. Kobieta, Leah, jest fizjoterapeutką. Wysoka szatynka uśmiecha się do mnie ciepło i rzuca miłą uwagę odnośnie mojej błękitnej koszuli. Zamieniamy ze sobą parę zdań. Co jakiś czas dorzucam kilka słów do toczącej się między mężczyznami rozmowy, ale nie jest ona szczególnie interesująca, dlatego dyskretnie rozglądam się po sali.
I właśnie wtedy dostrzegam osobę, na widok której wiem, że już na żadnej rozmowie dzisiejszego wieczoru nie będę umiała się skupić.
*
Witam ponownie!
Na wstępie chciałam podziękować za wszystkie wyświetlenia i komentarze, które pojawiły się pod prologiem. Nie spodziewałam się, że spotka się on z tak dużym zainteresowaniem. Ogromnie się cieszę, że jesteście i motywujecie mnie do dalszego pisania. Mam nadzieję, że pierwszy rozdział nie zawiódł Waszych oczekiwań. Nie ma w nim Michiego, ale w następnym da o sobie znać.
Bardzo się starałam, żeby zajrzeć na wszystkie Wasze blogi, ale z częścią nie zdążyłam się wyrobić. Obiecuję jednak, że już niedługo zobaczycie u siebie moje komentarze :)
Następny rozdział pojawi się prawdopodobnie 21 sierpnia, ponieważ jutro wyjeżdżam i właśnie wtedy wracam. Postaram się być na bieżąco z Waszymi blogami, pomimo braku dostępu do komputera. W końcu od czego jest Internet w telefonie? :D
Bardzo Was proszę o głos w ankiecie znajdującej się w prawej kolumnie bloga. Pytam, ponieważ mam napisane kilka rozdziałów na zapas i wyszły dość długie, dlatego nie wiem, czy wstawiać je w całości, czy podzielić na dwie części. Od razu zaznaczam, że nawet jeśli będę je dzielić, to nie będą się pojawiały częściej, bo będę miała przez to przy nich więcej pracy. Z góry dziękuję za każdy głos!
Bardzo Was proszę o głos w ankiecie znajdującej się w prawej kolumnie bloga. Pytam, ponieważ mam napisane kilka rozdziałów na zapas i wyszły dość długie, dlatego nie wiem, czy wstawiać je w całości, czy podzielić na dwie części. Od razu zaznaczam, że nawet jeśli będę je dzielić, to nie będą się pojawiały częściej, bo będę miała przez to przy nich więcej pracy. Z góry dziękuję za każdy głos!
Ściskam i całuję! <3
Na początku chciałabym Ci podziękować za zaproszenie. Nie żałuję, że tutaj wpadłam. Na pewno zostanę do końca, bo ta historia strasznie mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
Michael wpadł oko Lisie, więc pewnie coś się niedługo wydarzy. Lucas powinien znaleźć więcej czasu dla swojej narzeczonej, bo niedługo może ją stracić.
Czekam na kolejny rozdział i weny życzę :)
Pozdrawiam!
Rozdział jest niesamowity :)
OdpowiedzUsuńWidać że Lisa coś nie coś czuję do Michaela... :)
Hmmm... Ale czyżby to było coś więcej? No zobaczymy ;)
Oświadczyny Lucasa :) no powiem szczerze że chyba ten kwartet smyczkowy u mnie już dawno wylądował by za drzwiami ;)
Pomimo, że bardzo lubię dźwięki wiolonczeli i skrzypiec. ;)
No ale ;)
Było słodko :)
No i kolacja... Jestem ciekawa co się dalej wydarzy :)
Już się nie mogę doczekać :)
Pozdrawiam!
Buziaki ;*
Hej!
OdpowiedzUsuńW końcu doczekałam się jedynki, no w końcu! Cała historia zapowiada się ciekawie, więc zostaję na milion milionów procent.
Szczerze to niepokoi mnie fakt, że Lucas ma tak mało czasu dla swojej narzeczonej. Niestety coś mi się wydaje, że to się odbije na ich związku.. Przecież na dłuższą metę tak nie można żyć. Jak na razie wydaje mi się, że Lucas jest bratnią duszą Lisy, ale jeszcze nie ma Michaela, więc nie potwierdzę tego, ha! I jeszcze opis tej kolacji zaręczynowej.. Sztos.
Jakoś 10 minut temu jeszcze żałowałam, że Lisa w windzie nie spotkała Michaela, ale teraz już sama nie wiem. Jestem ciekawa jak się zachowa kiedy dojdzie do ponownego spotkania ze skoczkiem.
Czekam z niecierpliwością na kolejny! Weny!
Buziaki! :*
Hej! Trafiłam tu przypadkiem! Jeszcze główny bohater nie zdążył pożądnie namieszać, w związku bohaterki panuje sielanka, oprócz tego braku czasu.
OdpowiedzUsuńCzekam na next!Oby szybko się pojawił i zapraszam do mnie :d
http://my-wild-one.blogspot.com/
Hej!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Opisujesz wszystko szczegółowo, skupiasz się na emocjach i miejscach w taki sposób, że można się poczuć jak w środku Twojego opowiadania. To bardzo ciekawe i wiem, że wymaga czasu. A Ty sobie świetnie radzisz z tym wyzwaniem! :)
Dystyngowany, opanowany i ułożony Lucas. Coś mi się zdaje, że tak naprawdę nasza Lisa nie takiego faceta potrzebuje. Samo spotkanie z Michim wywołało w niej tak silne emocje, których nie czuła przy narzeczonym. Może blondyn coś tu namiesza?
Oczywiście czekam do kolejnej publikacji ze szczerym zainteresowaniem. I tak możesz zostawiać info o rozdziale w komentarzach. Nie chce mi się tworzyć oddzielnej zakładki :)
Buziaczki ;*
Ann
Witam, witam. ;*
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że nawet nie masz pojęcia z jakim apetytem czekałam na pierwszy rozdział, kochana. ;*
Po zniewalającym prologu wyrobiłaś sobie stały grunt, a przynajmniej tak jest w moim sercu. ♥
Lucas zdecydowanie powinien poświęcać więcej czasu swojej ukochanej. To nawet nie podlega żadnej dyskusji. Coś czuję, że to może skończyć się źle. ;/ Nie chcę nic krakać, ale no...
Co ciekawe? Jeszcze nie ma Michaela. Jego pojawienie się może być zwiastunem gwałtownej burzy w życiu Lisy...
Czekam na nexta!
Miłego pobytu, kochana. ;*
Buźka. ;*
Ale się porobiło...!
OdpowiedzUsuń#TynkaJestTeamMichael a #PaulaJestTeamLucas. Lisa jakaś taka niezdecydowana. #TynkaJestZaNieZdecydiwaniemIGraniemNaDwaFrąty, a #PaulaMówiŻebyLisaSięZdecydowałLucasJestFajny.
Rozdział bardzo nam się podobał. Bardzo dziękujemy za to że odwiedziłaś naszego bloga.
Nie mamy pomysłu na ten bezsensowny komentarz, ale rozdział jest:
a) zajebisty
b) zajebiście długi
Pozdrawiamy ciepło
Tynka&Paula
Już jestem :)
OdpowiedzUsuńKochana, nie wiem, od czego zacząć, bo jestem pod tak ogromnym wrażeniem. Genialnie piszesz! Te opisy są po prostu świetne w każdym calu. Zaczynam ci zazdrościć takiego talentu... :D
A co do rozdziału, Lucas chyba faktycznie powinien poświęcać swojej narzeczonej więcej czasu, bo w przeciwnym razie ten związek może niedługo się skończyć. No właśnie, jestem ciekawa, jakie konsekwencje poniesie za sobą pojawienie się Michaela, bo na pewno wiele się wydarzy i zapewne wiele się zmieni w życiu naszej bohaterki.
Dużo weny i oczywiście udanego wyjazdu :)
Buziaki :**
Miałam rację co do Lucasa - sztywniaka xd No ale taki urok tych urodzonych w "wyższych sferach". Z drugiej strony fajnie mieć przecież takiego "księcia" na własność, ale czy Lisa rzeczywiście lubi taką współczesną arystokrację i dopiętą na ostatni guzik elegancję? Domyślam się oczywiście kogo główna bohaterka zobaczyła po wejściu do sali :) Może on będzie jej odskocznią i właśnie ta odmienność i kontrast w stosunku do jej narzeczonego będzie ją najbardziej pociągała. Czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńO mamo to sie porobiło :D
Teraz Lisa spać nie bedzie mogła po nocach :D (Biorąc pod uwagę nasze obecne prognozy pogody to napewno by nie mogła :P)
Czekam na rozwiniecie sytuacji :*
Nie moge sie doczekać :)
Pozdrowionka i weny :*
Gabi
Hej, hej, hej! ;*
OdpowiedzUsuńJestem! Nieco opóźniona, jak zwykle, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz.:)
Rozdział? Poprzeczka zawieszona bardzo, bardzo wysoko, a conajlepsze - sprostałaś zadaniu.:D
Nasza Lisa ma idealne życie. Mogłoby się tak zdawać. Matka - adwokat, z którą łączą ją wspaniałe relacje. Idealny narzeczony - lekarz.Czegozatem chcieć więcej? Wszyztko staje się mniej idealne,kiedy pojawiają się wątpliwości. Wątpliwości, czy to faktycznie twn jedyny, z którym chce spędzić resztę życia... Co gorsza, w głowie naszej bohaterki bezustannie pojawia się wcześniej poznany blondyn. Ona nie wie, jak to możliwe,że odczuwa względem niego TAKIE emocje,ale moim zdaniwm to znak. Jeszcze niw wiem jaki, ale z pewnością znak.
Kolacja... Tutaj znów mogłoby się okazać, że wszystko jest tak, jak być powinno - w idealnym porządku, jednakże znów pojawia się postać, która wszystko burzy.
Jestem ciekawa, jak potoczą się losy naszych bohaterów. :)
Czekam z niecierpliwością! :D
Buziaki xxx
Nareszcie pierwszy rozdział!!!!Cały obraz sytuacji staje się jaśniejszy.Lucas to zapracowany przystojny gość,który bardzo dobrze zna Lisę.A może lepiej będzie jak powiem znał?Oświadczyny pierwsza klasa,ale...No właśnie "ALE".Czy Lisa rzeczywiście tego chce?Wątpliwości pojawiły się już zaraz po powiedzeniu "tak" a teraz z pewnością będą jeszcze większe...przez Michaela.Wystarczyło jedno spojrzenie i kilka chwil a główna bohaterka nie może o nim zapomnieć!Na pewno o nim nie zapomni.Ich spotkania będą nieuniknione.Jak ja kocham takie sytuacje!!!!Czekam na następny <3 Weny i bużki :****
OdpowiedzUsuńBardzo dziwna ta sytuacja z Lucasem i z dziewczyną. Znają siebie na wylot, dobrze im razem, są zaręczeni, ale... No właśnie. Ale.
OdpowiedzUsuńLucas jest bardzo chłodny, to fakt. Jeśli ona miała i wciąż ma wątpliwości co do małżeństwa z nim, to najlepszy dowód na to, że nie ma pomiędzy nimi miłosci a jest co najwyżej przyzwyczajenie. W dodatku sama przyznała, że nigdy nie reagowała na żadnego mężczyznę tak jak na Michaela.
Bardzo trudna sytuacja i jestem bardzo ciekawa jak obydwoje z tego wybrną :)
Pozdrawiam! :* x
Jejku, zakochałam się! Bardzo spodobał mi się już sam prolog, a co dopiero teraz! :D Sama fabuła jest genialna, zaręczona kobieta poznaje mężczyznę swojego życia... i co teraz? No właśnie mam nadzieję, że się wkrótce dowiemy :D Z takim Michim to aż trudno nie przekroczyć granicy moralnej :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, życzę weny i w międzyczasie zapraszam do siebie, do Norwegów: http://ikke-forlat-meg.blogspot.com :)
Jestem i ja ;) przepraszam, że tak późno, ale, miałam dużo na głowie...
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę dobry, może mało w nim akcji, ale widomo, to dopiero początek ;)
Mam wrażenie, że Lisa, zgodziła się wyjść z Lucasa bo pasuje do jej "idealnego" życia. Bogaty, przystojny... Jeśli przeszkadza jej jego oziębłość powinna o tym powiedzieć. Twierdzi, że nie chce go zmieniać, ale jej uczucia też są ważne, a reakcja na Michela powinna być lampeczką ostrzegawczą.
Czekam na kolejny rozdział ;*
Ps. Nie musisz mnie informować o rozdziałach ;)
Już jestem i bardzo przepraszam za takie opóźnienie,ale dopiero dzisiaj znalazłam chwilę,aby zająć się nadrabianiem blogowych zaległości.
OdpowiedzUsuńRozdział jest piękny! ❤ Cudowny,genialny,fenomenalny, rewelacyjny,fantastyczny,wspaniały i mogłabym tak jeszcze wymieniać,ale skończyły mi się określenia,a na wymyślanie nowych nie pozwala mi słońce,które grzeje mi w głowę.
Lucas to taki trochę sztywniak. Ale zaręczyny były piękne i przemyślane. Tylko Lisa miała jakieś wątpliwości ale chyba jej już przeszły.
Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę.
Pozdrawiam i przepraszam za niezbyt ogarnięty komentarz. Obiecuję poprawę przy kolejnym rozdziale.
Całuski. ❤
Tak szczerze mówiąc to po tym rozdziale mam mieszane uczucia względem Lucasa. Z jednej strony nie podoba mi się, że tak mało uwagi poświęca swojej przyszłej żonie, ale z drugiej strony... lubię go na swój sposób, nawet ciężko mi powiedzieć za co.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Lise... Ta cała sprawa z tymi oświadczynami... Jakoś mi się nie podoba, że się zgodziła nie będąc pewna czy tego chce. To mega ważna sprawa. To z kim zostanie do końca życia. Trzeba być tego pewnym, a jeżeli ma się jakiekolwiek wątpliwości to nie powinno się na to zgadzać. No, ale co ja o tym wiem. :D
I jest jeszcze Michael... On ma u mnie specjalne chody - blondyni mega mnie pociągają, więc oczywiście kibicuje jemu. :D
Chyba zacznę od oświadczyn :) Może nie były one zorganizowane w jakiś kreatywny sposób ale jednak wymagały sporo pracy. Sama nie mam pojęcia czy Lisa dobrze zrobiła mówiąc "tak", chyba nie pasują do siebie aż na tyle by być razem przez całe swoje życie, chociaż muszę przyznać że polubiłam Lucasa. Jest trochę chłodny dla swojej kobiety ale.. jest taki hmm poukładany? Pracowity i troskliwy? Nie wiem jakimi przymiotnikami go nazwać ale choć "poukładany" niekoniecznie (w moim przypadku xD) łączy się z ideałem chłopaka to Lucasa darze jak na razie sympatią :D
OdpowiedzUsuńCo do Lisy - zaskoczyła mnie reakcja jej organizmu na Michaela ;) Ale oczywiście w pozytywny sposób ;* Mimo że nie było naszego blondasa w tym rozdziale jest napisany w tak genialny sposób że nawet gdyby był to przepis na naleśniki bym go przeczytała ♥
Pozdrawiam i czekam na następny ;*
Witaj.
OdpowiedzUsuńNa samym początku napiszę, że bardzo podoba mi się nagłówek, który idealnie współpracuje z kolorami z szablonu. :) W bohaterach się już zakochałam, więc masz u mnie ogromnego plusa! Miałabym tylko jedną prośbę - czy czcionka mogłaby być większa?
Lisa wydaje się być bardzo wymagającą kobietą, która w niektórych sprawach nie jest w stanie sama sobie poradzić. Trochę szkoda. Zastanawiam się kim jest Lucas? A więc jest jego narzeczoną. Cóż, jakoś nie bardzo Lisa pasuje mi do niego, ale cóż. :) Najważniejsze, aby to ona była szczęśliwa. Kolacja z drużyną? Nic lepszego nie mogło się jej trafić!
Czyżby pojawił się facet, który pomógł jej z bagażami? :) Już wiem, że często będę tutaj zaglądała! :)
KAKTUS W SERCU.
kto się nie może doczekać nowego rozdziału???
OdpowiedzUsuńJAAAAA <3
Przeczytałam rozdział już dawno, ale wyjechałam i nie miałam, jak i kiedy komentować.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba. Ten rozdział ma tyle smaku, żadne zdanie nie jest sztuczne czy wymuszone.
Szkoda mi Lisy. Jak każda z nas chciałaby być kochana, dostrzeżona i doceniana przez ukochanego mężczyznę. Tak jednak nie jest, bo dla niektórych tutaj ważniejsza jest praca. Ciągle, nieprzerwanie, wręcz obsesyjnie pracuje. O kobiete trzeba dbać, troszczyć się, poświęcać chociaż minimum uwagi. Niedziwne, że Lisa reaguje tak na obcego faceta, skoro brakuje jej ciepła przy ukochanym. Można mieć pieniądze, wyjazdy, piękne domy, eleganckie ubranie, mnóstwo ludzi wokoło, a być samotnym i nieszczęśliwym. Mam nadzieję, że sytuacja jakoś się wyjaśni.
Życzę Ci weny i czekam na następny.
Zapraszam też do siebie: melissamolier.blogspot.com,
Zuzek
Cześć! <3
OdpowiedzUsuńW końcu jestem i nadrabiam, przepraszam, że tyle to trwało, ale kompletnie nie miałam wakacje. Nie wiem jakim cudem, skoro jeszcze wakacje... No nic, przejdę teraz do komentarza, bo tylko po to tutaj przybyłam! :D Przeczytałam wszystko już z dwa tygodnie temu. xd
Tylko ja tak potrafię, to będzie dość częste, więc jeśli będę się spóźniać z komentarzem, nie przejmuj się, ja cały czas czytam i czekam na kolejne rozdziały! :D
Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. Jest pierwszym ze skoczkiem narciarskim w roli głównej, które czytam. :D Podesłałam już link koleżance, która jest fanką tego sportu, napisała, że na pewno będzie czytać. Raczej nie komentować, bo ona nie ma konta, ale czytać będzie.
Masz bardzo ładny styl pisania. :D Ładnie opisujesz uczucia i sytuacje.
Polubiłam Lisę, chociaż zdaje mi się, że to jej narzeczeństwo, nie jest tak do końca na czysto. Tzn. myślę, że w pewien sposób kocha Lucasa, ale te oświadczyny... Wyszło na to, że nie odmówiła po części dlatego, że nie chciała ośmieszyć ukochanego przy osobach trzecich... Ale z drugiej strony jak z nim zerwie, to przecież złamie mu serce. A Lucasa również bardzo polubiłam. Może i jest mega zapracowany, ale stara się być opiekuńczy w stosunku do Lisy. Taki drobny gest - zostawienie jej tych środkowych szafek. <3 To było takie kochane! <333333333
Co do jej spotkania z Michaelem w prologu... Trochę dziwne mi się wydało to, że po kilku sekundach spotkania Lisa zaczęła już myśleć o seksie z nim. xd Rozbawiło mnie to. xd Ciekawe, czy takie coś jest na poważnie możliwe, że nie zna się człowieka, a już się ma takie fantazje. xd Niewątpliwie jednak wpadli sobie w oko i...cóż...teraz tylko szkoda mi Lucasa. :C
Ciekawa jestem jak to wszystko rozwiniesz, więc tylko pozostaje mi poczekać na kolejny rozdział. :D
Życzę Ci mnóswtwa weny! ^^
Pozdrawiam! :3
hear-your-voice-again.blogspot.com
Witaj! Bardzo żałuję że nie zajrzałam tutaj wcześniej, masz wielki talent i mam nadzieje ze uda mi się szybko nadrobić. Pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuńWitam jak się spodziewałam po ,, Prologu" opowieść ciekawie napisana, ciekawym stylem :). Z lektury prologu i pierwszego rozdziału można wnioskować, iż główna bohaterka z powodu nie wystarczającego zainteresowania jej osobą zapracowanego narzeczonego, poniekąd przez przypadek próbuje wyprzeć z pamięci spotkanie z nieznajomym, który wywołuje w niej uczucia, którymi powinna darzyć narzeczonego, a nie obcego mężczyznę:). Z ciekawością będę czytać kolejne rozdziały tej historii:).
OdpowiedzUsuńRafaaa
OdpowiedzUsuń